Lubię te chwile, gdy trzymając w dłoni nową serwetkę, przypominam sobie o talerzu, pudełku czy butelce, leżących w czeluściach szafy od miesięcy i czekających na... na tę właśnie serwetkę :) Choć czasami wszystkie elementy pracy leżą sobie spokojnie, w szafach, segregatorach i szufladach, aż nadchodzi ta magiczna chwila... Wena! Pomysł! I wszystko wskakuje na swoje miejsce, kurz znika zdmuchnięty powiewem inspiracji!
Talerze kupiłam na wyprzedaży w supermarkecie, po kilka złotych :) Z jednego powstał talerz na sushi z kompletu Tsuru, na drugim zakwitły róże :) Trzeci, z Rybami, chyba najlepiej się udał. A czwarty, niestety ostatni, czeka na ten moment ;)
Mnie szkło zawsze, wszędzie, wciąż, i bez wyjątku!
OdpowiedzUsuńMorski talerz jest absolutnie fantastico bello!
A to oryginalne ryflowanie jeszcze wzmocniło efekt.
Brawo!!!
Aga - nie da się wyłączyć tych "zatwierdzających" literek? Wqundulenciają mnie ;)
OdpowiedzUsuńCoraz bardziej żałuję, ze nie dotrę na Twoje szklane warsztaty, bo praca ze szkłem i mnie bardzo kręci, kończę teraz pewną rzecz i niestety nie uniknęłam błędów...
OdpowiedzUsuńCo do captchy to nie wiem, muszę poszperać w ustawieniach bloga :)
No to chyba wyłączyłam :) Ktoś na ochotnika sprawdzi?
OdpowiedzUsuńdobra, sprawdzam :)
OdpowiedzUsuńA jakie błędy Ci się przytrafiły?
Warsztaty już maja pełną obsadę, ale i już wiem, że będą następne, więc spoko :)
Ach, będę się "chwalić" na forumie :) Głupie błędy, których niestety nie bardzo się dało przekuć w atut. I nieprzewidywalność preparatów, ale to dopiero się okaże dziś po powrocie do domu, ciekawa jestem, co zastanę na polu "walki" ;)
Usuń